Kocia miłość

Dziś post zupełnie nie w temacie, o moich tygrysach. 
A skoro zajmują dużą część mojego życia więc postanowiłam o nich napisać :) 
Miłość ich rozkwitła 6 lat temu ale od początku. 
Maleńką Majunię ( to jest ta łaciata czarno-rudo-biała ) adoptowaliśmy z mężem od Kociej Mamy. 
Była bardzo schorowana, a w ogóle ktoś ją wcześniej adoptował ale oddał po tygodniu bo mu zabrudziła fotel MASAKRA. A więc to małe tygrysie dzieciątko było tak zalęknione i wystraszone, że spała od pierwszego dnia z nami w łóżku i jak tylko się oddalaliśmy to strasznie płakała. 
To był czas kiedy zaczynaliśmy dopiero remont domu i na zimę wróciliśmy jeszcze do rodziców ponieważ bez ogrzewania było by ciężko. Zwaliliśmy się rodzicom na głowę oczywiście z tym Maluszkiem :) 
A w domu rodzinnym był już troszkę starszy kocurek, który przeżywał kocią depresję ponieważ miesiąc wcześniej zdechła jego największa przyjaciółka i towarzyszka domowego życia. Czyli Nasza Kochana Norka, która była dużym mieszańcem wilczura z kundelkiem. Zuluś ( ten biało-czarny ) po jej śmierci nie chciał jeść, spał cały czas w tym miejscu gdzie ona została pochowana. Ogólnie tragedia, wtedy pierwszy raz spotkałam się z takim zachowaniem u zwierzaka.
No i jak się w domu pojawiła taka Mała łobuziara to tego załamanego kocurka tak rozruszała, że szok. 
Nie odstępowali się na krok, spali razem, jedli razem i cały dom stał się ich placem zabaw. 
Więc jak nastał czas powrotu do domu pod koniec lutego to stwierdziłyśmy z mamcią, że musimy zabrać tą dwójkę ze sobą aby Zuluś znowu nie cierpiał.
I tak oto zamieszkaliśmy w swoim nowym domku z dwoma zakochanymi w sobie kociakami :)
Mimo że dziś jest już sześć lat później ich miłość nie wygasła. Nadal śpią razem, jedzą najczęściej w tym samym czasie i bawią się na całym podwórku razem. Zaraz po przeprowadzce dołączyła do ich grona następna rozrabiara czyli Nandunia, wielki długowłosy owczarek. O dziwo kociaki ją zaakceptowały i teraz w trójkę dokazują ile wlezie.
To cała moja rodzinka ahh zapomniałabym oczywiście o mężulku hahahaha :) 
Oto kilka zdjęć z ich dzisiejszej zabawy na trawie. My piliśmy kawkę o oni rozrabiali. 


Majunia  czatuje na Zulka.



Które pierwsze zaatakuje hmmm ciekawe.
 
 

A jednak to Zuluś był pierwszy ale tylko buziaka chciał dać  Majuni.


Chwilka odpoczynku. 
 

I już śpimy koło siebie :)  


Milutkiej niedzieli Kochani Wam życzę :) 
Kamila :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję Kochani za odwiedziny i pozostawiony komentarz :) Z wielką radością czytam je wszystkie :) Miłego dnia :)